100 LECIE URODZIN JANA PAWŁA II

18 maja br. będziemy świętować 100. lecie urodzin św. Jana Pawła II. Zapowiadały się w związku z tym doniosłe uroczystości. Zwykle obecność Jana Pawła II  i wydarzenia z nim związane  gromadziły tłumy. Niestety w związku z sytuacją jaka panuje w świecie i w naszej Ojczyźnie, tym razem będzie inaczej. Może właśnie tak trzeba, by nie skupiać się na zewnętrznym świętowaniu tylko wymowa tego wydarzenia będzie taka, by bardziej przeżyć to wewnętrznie. W ten sposób może będziemy bardziej odpowiadać na papieskie przesłanie: „wypłyń na głębię”.

Kiedy Jan Paweł II w 2005 roku był żegnany przez milionowe tłumy na placu św. Piotra, wierni spontanicznie wykonali transparenty i wykrzykiwali słowa: Santo Subito” /Święty natychmiast/.

Święci kojarzą się nam z ludźmi, którzy żyli dawno temu, a znamy ich jedynie z pobożnych obrazków oraz przepojonych pobożnością żywotów świętych.

Nasz rodak Jan Paweł II to święty z krwi i kości, którego pamiętamy choćby z wizyty w naszym mieście w Toruniu, w czerwcu 1999 roku. Wielu miało radość i zaszczyt spotkać się z Nim osobiście. Dla mnie te chwile należą do najcudowniejszych darów Pana Boga.

Byliśmy z nim, kiedy kard. Pericle Felici na balkonie watykańskiej bazyliki ogłosił światu 16 października 1978 roku, że kolejnym papieżem został nasz rodak Karol Wojtyła i przybrał imię Jan Paweł II. Potem entuzjazm kolejnych dni, pierwsza pielgrzymka do Ojczyzny i słynne słowa: „Niech zstąpi  Duch Twój…”

Nikt nie jest  w stanie zliczyć łez wylanych 13 maja 1981 roku, kiedy ręka zamachowca Ali Agcy strzeliła do Apostoła miłości.  To tak, jakby najcudowniejszym wartościom reprezentowanym przez Jana Pawła II szatan wydał oficjalną walkę. Oprócz zamachowca, który strzelał, na placu św. Piotra była Matka Boża, która  kierowała torem pocisku wystrzelonego w kierunku papieża, tak by nie uszkodził żadnego z organów życiowych w ciele Ojca Świętego.

Pamiętamy długie lata tego pontyfikatu i trudno było sobie wyobrazić, że będzie taki czas, że kiedyś go zabraknie.

Musiał przyjść ten moment 2 kwietnia 2005 roku o godz. 21.37, w Pierwszą Sobotę Miesiąca i już rozpoczęte święto Miłosierdzia Bożego, kiedy na placu św. Piotra kard. Angelo Comastri ogłosił, że Jan Paweł II przeszedł do Domu Ojca. Potem 8 kwietnia, kiedy do Rzymu przyjechały miliony ludzi, rzesze,  jakich wcześniej i później Wieczne Miasto nie widziało. Przyjechali ludzie z całego świata, aby pożegnać ukochanego Ojca. Większość nas z mokrymi od łez oczyma patrzyło wtedy na Ewangeliarz, położony na prostej dębowej trumnie. Niespodziewany wiatr, ku zdziwieniu wszystkich zaczął przewracać kartki lekcjonarza położonego na trumnie. Kardynałowie koncelebranci musieli trzymać swoje piuski. Byłem wtedy na pl. św. Piotra w tłumie, który wtedy domagał się Santo Subito. Byli to ludzie, którzy nie otrzymali wejściówek po znajomości czy układach, nie siedzieli w pierwszych rzędach, mieli za sobą często długie godziny podróży i oczekiwania. Byli tam i krzyczeli Santo Subito, bo byli przekonani o jego świętości. Kiedy papiescy kamerdynerzy wynosili trumnę na chwilę jeszcze zwrócili się w kierunku placu. Tak jakby znakomity aktor, jeszcze raz dziękował publiczności za ich aplauz. Jan Paweł II schodził ze sceny w opinii świętości.

Za co ludzie kochali, za co dzisiaj kochamy Jana Pawła II?

Odpowiedź jest w tym wydarzeniu z pogrzebu, kiedy niewidzialna ręka przewracała kartki lekcjonarza. „Odpowiedź jest w Ewangelii”, życie Jana Pawła II było nieustannym posłuszeństwem Ewangelii. Dlatego wiatr mówił: „Dlatego go kochaliście”.

Jan Paweł II nigdy nie gromadził ludzi wokół siebie, nie zależało mu na taniej popularności, by ludzie mówili: „Fajny jest ten papież”. Często grzmiał, choćby w naszej Ojczyźnie, gdy mówił o problemie aborcji: „Nie może mnie to nie boleć, was też powinno to boleć, mam do tego prawo, ta ziemia to moja matka…” Jan Paweł II uczył nas: „Święci nie są po to, byśmy ich chwalili, ale byśmy ich naśladowali”. 

Czego więc uczy nas świętość Jana Pawła II?

To był świadek wiary, nigdy się jej nie wstydził, nie ukrywał swojej miłości i gestów. Kiedy przybywał do jakiegoś kraju najpierw całował ziemię, potem witał się z ludźmi.  W pierwszym dniu pontyfikatu 16 października 1978 roku powiedział najpierw: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, to były  pierwsze słowa nowego papieża. To cel życia i początek jego pontyfikatu. Potem wołał: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi…” Benedykt XVI mówił o nim, że był prawdziwą skałą. „Kto go znał mógł nieomal dotknąć jego szczerej i niezachwianej wiary, która nie tylko wywierała wielkie wrażenie na współpracownikach, ale również na cały Kościół. Wiara wolna od lęków i kompromisów. Nie zależało mu na czysto ludzkiej popularności”.

Kiedy Jan Paweł II był już bardzo chory, jeden z dziennikarzy powiedział: ”Podczas gdy Papież stawał się coraz mniej sprawny w swoim ciele, jego świadectwo stawało się bardziej skuteczne – jego wiara świeciła, jak lampa w nocy”.

Uczył nas cierpienia, że  to nie  jest przekleństwo, lecz dar, uczył umierania… Kiedy powrócił po długim pobycie w szpitalu do Watykanu, nauczał: „Chciałbym, aby przez Maryję dziś została wyrażona moja wdzięczność za ten dar cierpienia. Zrozumiałem, że jest to dar konieczny. Zobaczyłem, że muszę wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie przez modlitwę, rozmaite inicjatywy, ale również przez cierpienie”.

 Wypowiadał te słowa w Roku Rodziny. Jan Paweł II bronił rodziny. Rodzina jest wpisana w Boży plan życia. Bronił rodziny, gdy trwała publiczna agresja na tradycyjny wizerunek rodziny. Pisał Papież w adhortacji Familiaris Consortio, że: „Rodzina jest przedmiotem ataków różnych sił, które próbują ją zniszczyć, albo przynajmniej zniekształcić w świetle tego co naucza Bóg i Kościół”. 

Rodzina była zagrożona, była atakowana. Musiał być atakowany papież, apostoł rodziny. Musiał cierpieć, aby świat uwierzył, że istnieje inna Ewangelia, poza tą, którą głosi współczesny świat. Pewnie dzisiaj jednym z najważniejszych zadań św. Jana Pawła II jest opieka nad rodziną i wspieranie w modlitwie wszystkich, którzy upraszają Bożego Miłosierdzia. Dlatego tak często zwracają się do niego małżonkowie z prośbą o wstawiennictwo.

Miał odwagę bronić życia wbrew temu, co głosi świat współczesny.  Podkreślał, że jest ono święte: „Od chwili poczęcia do naturalnej śmierci”. Napisał piękną encyklikę Evangelium Vitae. 

Miał odwagę bronić pokoju, gdy wiały ponure wichry wojny. W 1991 roku i w 2003 roku usiłował zatrzymać wszystkimi siłami dwie wojny w Zatoce Perskiej. Nie został posłuchany. 16 marca 2003 roku mówił: „Wiem, czym jest wojna. Muszę powiedzieć do tych ludzi, wojna nie jest rozwiązaniem problemów, ale jeszcze je pomnaża”. 

Jan Paweł II szukał ludzi młodych, co mu się niezwykle udawało. Na Światowych Dniach Młodzieży gromadził miliony. Miał odwagę zaprosić młodych do ewangelicznego życia, które jedynie jest zdolne spełnić pragnienie i myśli serca. Podkreślał: „Musicie od siebie wymagać, choćby inni od was nie wymagali”. Wołał do młodych na Placu św. Piotra 15 sierpnia 2000 roku. „Kogo szukacie? Jezusa Chrystusa, to jedyna odpowiedź na to pytanie”.  Młodzi rozpoznali w Janie Pawle II autentycznego ojca, przewodnika i wiernego wychowawcę. Nie raz młodzi podbiegali do Papieża, „dziękuję ci – kocham cię”.

W dobie plucia na księży Jan Paweł II powtarzał przede wszystkim: „Jestem kapłanem”. Była to dla niego radość i największe powołanie. Pewien ex-ksiądz żył jak włóczęga, wybrał się na audiencję generalną. Papież rozpoznał owego człowieka, być może po wcześniejszym zapowiedzeniu. Poprosił go o spowiedź, być może chciał obudzić w nim świadomość wielkości kapłaństwa: „Widzisz, jak wielkie jest kapłaństwo, nie rzucaj go w błoto”.

Od samego początku w swoim pontyfikacie zwracał uwagę na Maryję. Zawierzył jej całkowicie. TOTUS TUUS. 24 lutego 2005 roku po zabiegu tracheotomii napisał: „Co mi zrobiliście, ale… Totus Tuus” /Cały Twój/. Dalej Jan Paweł II pozwolił się prowadzić po drogach wiary i całkowitego zaufania Bogu.

Dzisiaj, kiedy zbliżamy się do dnia upamiętniającego 100. rocznicę narodzin naszego Wielkiego Rodaka uświadamiamy sobie jego wielką miłość do Eucharystii.  Dla Jana Pawła II Eucharystia to centrum jego życia, codzienna poranna Msza św., długie godziny adoracji Najśw. Sakramentu. To swoje doświadczenie chciał pozostawić nam. Ostatnią Encyklikę „Mane nobiscum Domine” – „Pozostań z nami Panie” zatytułował słowami, które wypowiedzieli Apostołowie w Emaus. Tą Encykliką ogłosił Rok Eucharystii, w którym odszedł do Domu Ojca. To testament dla nas, co mamy czynić, jak żyć. 

Jak najlepiej wypełnić ten Testament? Żyć i spotykać się z Chrystusem w Eucharystii i dążyć do świętości.

Ks. Wojciech Miszewski