Ave Maria

Chór parafialny

Sprawozdanie z „tournee” konkursowo-relaksowego

 

W dniu 17 maja 2014 roku nasz chór uczestniczył – po raz drugi w swojej historii – w konkursie. Tym razem w  III Ogólnopolskim Festiwalu Pieśni Maryjnej „Ave Maria” w Chojnicach. Jury – w składzie: prof. Marek Racławski, prof. Roman Grucza i prof. Przemysław Pałka – oceniało występy 11 chórów w 3 kategoriach: kościelnej, świeckiej i akademickiej. Organizatorem Festiwalu było Stowarzyszenie Muzyczne „Cantabile” w Chojnicach, przy współpracy parafii chojnickich i wielu instytucji i urzędów. Patronat honorowy objęli: biskup pelpliński oraz burmistrz i starosta chojnicki.

Przesłuchania odbywały się w kościele Matki Boskiej Fatimskiej. Wszystko było perfekcyjnie zorganizowane, każdy chór miał swojego anioła stróża – pilota, który informował, wskazywał drogę i towarzyszył chórowi  przez cały konkursowy dzień. Szkoła Podstawowa nr 7 była naszą gościnną przystanią, gdzie mogliśmy się przebrać, rozśpiewać i po występie zjeść pyszny obiad. Przed kościołem, w którym były przesłuchania, rozstawiony był duży namiot i cały dzień serwowano uczestnikom kawę i ciasto. Przesłuchania trwały parę godzin, każdy chór miał do wykorzystania 15 min. Regulamin zobowiązywał, aby w śpiewanym repertuarze znalazły się 2 pieśni o tematyce Maryjnej. Nasz chór wykonał następujące utwory:

1)    Jacob Arcadelt – „Ave Maria”

2)    Zoltan Kodaly – “Stabat Mater”

3)    Józef Świder – „Czego chcesz od nas Panie”

4)    Klaus Siefert – „Tjebie pajom”

Zaśpiewaliśmy dobrze, byliśmy z siebie zadowoleni, pani dyrygentka Małgorzata Jankowska pochwaliła nas i stwierdziła, że od pierwszego konkursu jesienią ub. r. w Aleksandrowie Kujawskim,  do obecnego – poczyniliśmy duże postępy! Składa się na to wiele czynników: podwójna ilość prób w ostatnich tygodniach w tym oddzielne „trenowanie” poszczególnych głosów, większa ilość występów, a więc większe „obycie” sceniczne oraz śpiewanie na pamięć, gdy uwaga nasza skupiona jest wyłącznie na gestach dyrygentki, a nie patrzeniu w nuty. Można również wtedy – kątem oka – zerkać na publiczność: czy słucha, czy ziewa oraz na jurorów – czy tkwią w błogim uniesieniu, czy włosy stają im „dęba”?  Naszego śpiewu publiczność słuchała w skupieniu, przy pięknej ukraińskiej pieśni „Tjebie pajom” – niektóre panie miały łzy w oczach! Trudny utwór współczesny „Czego chcesz od nas Panie” do bardzo trudnych, archaicznych słów  Jana Kochanowskiego zaśpiewany przez nas z dużą swobodą, niezłą dykcją i różnicami dynamicznymi od pianissima do potrójnego forte – zrobił na jurorach wrażenie! Widzieliśmy kątem oka, że uśmiechali się i lekko przytakiwali głowami na znak aprobaty pomimo, że nie wolno im „okazywać uczuć” podczas konkursu. To był dla nas dobry znak! Jednak do ogłoszenia wyników – musieliśmy jeszcze trochę poczekać.

Zostaliśmy w kaplicy, aby posłuchać chórów akademickich występujących po nas. Ach, cóż to była za uczta duchowa i wielka lekcja dla nas: perfekcyjnego kunsztu śpiewaczego! My – niestety, ze względu na „seniorską” barwę głosów – nigdy tak nie zaśpiewamy (nawet gdyby pani Małgosia zamknęła nas na miesiąc w piwnicznej izbie pod kaplicą!), ale cudownie było posłuchać nieskazitelnej intonacyjności, dykcji i muzykalności młodych akademików, podziwiać ich temperament i… urodę sceniczną. Najbardziej spodobał nam się Chór Kameralny Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego w Kaliszu. Zaśpiewali 2 pieśni cerkiewne, z prowadzącymi – jak w cerkwi – solistami tenorami tak pięknie i przejmująco, że ręce bolały nas od klaskania! Oprócz tego, że śpiewali zjawiskowo, to również tak wyglądali! Dziewczęta, w odróżnieniu od prawie wszystkich chórzystek w długich sukniach – ubrane były w czarne, krótkie spódniczki i 20 cm szpilki, pokazując – wszystkie bez wyjątku – nieziemsko zgrabne, długie nogi! Spojrzałam na panów jurorów: odłożyli długopisy, nic nie pisali, patrzyli szerokimi oczami jak zaklęci…

Po przesłuchaniach konkursowych i obiedzie, w Bazylice Mniejszej w Chojnicach odprawiona została Msza św. z udziałem wszystkich chórów (ponad 300 osób), po czym ogłoszono werdykt jury i wręczono nagrody. Szkoda, że nie zaśpiewano  na początku „Gaude Mater Polonia” – na 300 głosów (jak to pięknie zabrzmiało w Aleksandrowie Kuj.). W homilii nawiązującej do tej pięknej muzycznej uroczystości, ks. proboszcz uświadomił nam, że skoro zostaliśmy obdarzeni talentami przez Pana Boga, to naszym obowiązkiem jest się tym dzielić i temu służą takie festiwale.

I wtedy pomyślałam: a może nasza parafia też zorganizowałaby taki chóralny festiwal? Np. współczesnej muzyki sakralnej? Znając wielką pasję muzyczną i organizatorską naszego ks. proboszcza oraz szczodrą przychylność ks. biskupa i pana prezydenta Torunia – to wydaje się całkiem realne…

Tak jak przewidywaliśmy – I miejsce w kategorii akademickiej zajął chór z Kalisza a my – ku naszej wielkiej radości – zdobyliśmy II miejsce w kat. chórów kościelnych!!! Otrzymaliśmy dyplom i pamiątkową statuetkę z wizerunkiem Matki Boskiej Fatimskiej. Potem odbył się piękny koncert laureatów i jeszcze raz mogliśmy podziwiać najlepsze chóry z każdej kategorii. Podczas tego koncertu jedna z naszych chórzystek przed samym ołtarzem spadła z ławeczki, której drugi koniec uniósł się w górę. Leżąc na posadzce kościoła z wyciągniętymi rękami wyglądała jak tonąca, a chór śpiewał właśnie – nomen omen – pieśń Maryjną ze słowami „jesteś ratunkiem dla tonących”! Wyglądało to jak zaplanowana, symboliczna choreografia do śpiewanego tekstu i nikt nie spieszył z pomocą naszej biedaczce! Dopiero błagalne spojrzenie „tonącej” a raczej leżącej – zmusiło panów do pomocy i usadowienia jej… tym razem na środku ławeczki…

Po ciężkim dniu i wielkich emocjach postanowiliśmy się zrelaksować nad pięknym Jeziorem Charzykowskim. Po kolacji niektórzy kąpali się w jeziorze, pomimo przenikliwego zimna, inni spacerowali. Jak na muzyczne towarzystwo przystało – mieliśmy 3 gitary, akordeon, saksofon, więc śpiewom i pląsom nie było końca! W ośrodku wczasowym przed sezonem byliśmy sami i – bez obaw – do późnej nocy gromko po jeziorze niosły się pieśni patriotyczne, wojskowe, biesiadne, ułańskie, powstańcze, ludowe, filmowe itp. Okazało się, że niektórzy nasi chórzyści chodzą na lekcje tańca i zatańczyli nam ogniste tango argentyńskie z którym śmiało mogliby wystąpić w „Tańcu z gwiazdami”!

Po krótkim lecz mocnym śnie i smakowitym śniadaniu, mieliśmy próbę i w miejscowym  kościele uczestniczyliśmy we Mszy św. urozmaicając ją naszymi śpiewami. Dostaliśmy rzęsiste oklaski, co zmobilizowało nas do zaśpiewania jeszcze paru utworów. Po Mszy św. bardzo zadowolony ks. proboszcz podarował pani dyrygentce piękny album z kościołami Pomorza i zaprosił do ponownego przyjazdu. Najbardziej wzruszyła nas kultura i takt tutejszych mieszkańców, którzy po zakończeniu Mszy św. nie wychodzili z kościoła podczas naszego śpiewu, wysłuchali utworów do końca! Oj, marzy nam się takie zachowanie naszych parafian, od św. Antoniego,  gdzie często ostatni utwór śpiewamy w pustym kościele…

Potem mieliśmy radosne spotkanie w Chojnicach z naszym ks. proboszczem, który ze względu na obowiązki w parafii, nie mógł być z nami na konkursie. Przeżyliśmy bardzo wzruszające chwile na cmentarzu, złożyliśmy kwiaty i zaśpiewaliśmy 2 pieśni na grobie śp. Krystyny Miszewskiej – Mamy naszego ks. proboszcza. Pani Krystyna b. lubiła nasz chór, zawsze nas raczyła poczęstunkiem więc i tym razem – nawet z nieba – nie pozwoliła nam wyjechać bez obiadu, lodów i kawy. Po każdym posiłku w restauracjach śpiewaliśmy również mini koncercik dla personelu wzbudzając aplauz.

Syci, zadowoleni z drugiego miejsca, pełni artystycznych wrażeń i emocji, zrelaksowani, oderwani od codziennych „kieratów”, wróciliśmy szczęśliwie do Torunia. I już nie możemy się doczekać następnego tournee! Mamy nadzieję, że ten opis naszych pięknych dwóch dni zachęci do śpiewu nowych adeptów sztuki chóralnej z naszej parafii, na których czekamy! Trzeba tylko mieć słuch muzyczny (tzn. odróżniać „Ave Maria” od „Rozszumiały się wierzby”), poczucie rytmu (liczyć do 4) i artystyczną duszę (być wrażliwym na piękno). Znajomość nut – mile widziana ale nie obowiązkowa!

 

Elżbieta Zaremba