BEATYFIKACJA JANA PAWŁA II

„Nie lękajcie się!”

Kiedy ogłoszono termin beatyfikacji Jana Pawła II na dzień 1 maja 2011 r. w Święto Miłosierdzia Bożego zapadła natychmiastowa decyzja: jadę. W jednym momencie stanęły mi przed oczyma wszystkie moje przeżycia związane z Janem Pawłem II; wiele pielgrzymek, które poprowadziłem do Rzymu, w tym ta wyjątkowa, kiedy pojechaliśmy, aby zaprosić Papieża do Grodu Kopernika i wręczyć mu tytuł Honorowego Obywatela Miasta Torunia. Wtedy, tam na Watykanie Jan Paweł II był tylko dla nas przez 1,5 godziny. Pojechało ponad 500 osób. Niezapomniana była wizyta Ojca Świętego w Toruniu, kiedy jako młody ksiądz miałem szczęście znaleźć się w grupie osób obsługujących ołtarz i zaplecze papieskiej celebry. Wreszcie pogrzeb… Na ten wyjazd zdecydowałem się w ciągu paru minut. Była to ostatnia audiencja u Jana Pawła II… Jedna z najgłębszych. Czułem, że Beatyfikacja będzie dopełnieniem tych wszystkich wydarzeń, jakie dane mi było przeżyć.


Niestety nie udało się zorganizować parafialnego wyjazdu. Włoscy hotelarze i agencje turystyczne na ten czas bardzo wywindowały ceny co spowodowało, że wiele osób wycofało się z wyjazdu. Razem z grupą pielgrzymów z naszej diecezji wyruszyliśmy więc samolotem specjalnym z Gdańska zorganizowanym przez Archidiecezję Gdańską. Przewodził nam ks. abp Leszek Sławoj Głódź, Metropolita Gdański.

Na dwa dni przed wylotem otrzymałem telefon i krótka informacja, że czeka na mnie bilet do tzw. Cappella Papale, to najbliższy sektor przed samym ołtarzem. Zwykle w takich uroczystościach lubię uczestniczyć w gronie szeregowych pielgrzymów, tak było m.in. podczas pogrzebu Papieża, tym razem jednak skorzystałem, co było źródłem wielu pięknych doświadczeń.


Noc przed beatyfikacją była krótka, pewnie 4 godziny. O godz. 4.00 pobudka i wyjazd na Plac św. Piotra. W okolicach Watykanu o 5.00 rano tłumy zalegające wszystkie ulice. Atmosfera jednak niepowtarzalna, podniosła, czuło się wielką rangę tego wydarzenia. Ludzie dosłownie z całego świata. Przeciskając się w kierunku Tybru spotykałem wielu pielgrzymów, którzy tej nocy w ogólne nie spali. Po wieczornym czuwaniu na Circus Maximus oczekiwali na uroczystość. Miasto Rzym było moim zdaniem dobrze przygotowane, chociaż i tak nie da się zadowolić wszystkich. Ludzie na ulicach otrzymywali darmowe pakiety śniadaniowe i wodę. W okolicach Zamku Anioła na skwerach tysiące ludzi śpiących tylko w śpiworach pod gołym niebem. Niezwykłe widowisko…

Na Plac św. Piotra udało mi się dotrzeć na 2 godziny przed uroczystościami i zająć miejsce w drugim rzędzie, a więc bardzo blisko. Przed tym, sektorem przechodzili wszyscy ważni goście tej uroczystości. Byli zaledwie na wyciągnięcie ręki. Skromna francuska zakonnica, której cudowne uzdrowienie było przyczynkiem do beatyfikacji, siostry sercanki, które przez lata posługiwały Janowi Pawłowi II najpierw w Krakowie, a potem na Watykanie, Postulator Procesu ks. prał. Sławomir Oder, ks. prał. Konrad Krajewski, papieski ceremoniarz i wielu innych. W pewnym momencie pojawił się fotograf Grzegorz Gałązka. To jego zdjęcie wybrano, aby było oficjalnym portretem beatyfikacyjnym. Udało mi się nawet zamienić z nim parę słów i zrobić mu zdjęcie.


Przed uroczystością trwało modlitewne czuwanie, pośrodku przed głównym ołtarzem wystawiono obraz Jezusa Miłosiernego, który właśnie w Święto Miłosierdzia powinien być publicznie uczczony. To odpowiedź na życzenie Pana Jezusa skierowane do Siostry Faustyny.

Kiedy na Placu św. Piotra pojawił się Benedykt XVI wierni przywitali go entuzjastycznie. Papież odkrytym samochodem, w wielkim skupieniu przybył do ołtarza. Ceremonia była niezwykle dostojna; piękna liturgia i śpiew podkreślały doniosłość chwili. Tego dnia na Placu św. Piotra jeszcze raz czuliśmy się jak za pontyfikatu Jana Pawła II. Benedykt XVI usunął się jakby w cień, dając nam radość spotkania raz jeszcze Papieża Polaka. W swojej homilii Benedykt XVII w głębokiej refleksji nad Słowem Bożym przypomniał błogosławiony dla całego Kościoła czas pontyfikatu Jana Pawła II i najważniejsze jego przesłanie. Błogosławiony już na początku pontyfikatu wołał: „Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”. Pukanie do ludzkich serc, by otworzyły się dla Chrystusa było sensem życia Jana Pawła II, w tym celu wychodził do ludzi i poszukiwał ich dosłownie na krańcach świata.

Cała uroczysta Eucharystia przebiegała w niezwykle skupionej atmosferze, bez wiwatów i okrzyków. Ze wzruszeniem reagowano na kolejne słowa obecnego Następcy św. Piotr. Po Mszy św. kiedy otwarto bramy Bazyliki św. Piotra rozpoczął się niekończący się hołd składany nowemu Błogosławionemu, przez ludzi z całego świata. Wierni stali w długich kolejkach, by chociaż przez chwilę pomodlić się przed trumną Jana Pawła II. Byłem tam dwukrotnie, modliłem się za moją Parafię i za wszystkich moich bliskich, którzy tego dnia nie mogli być obecni w Rzymie. Obserwując ludzi, którzy po 6 latach znów modlili się przy trumnie Jana Pawła II, czuło się niezwykłe wzruszenie.


Zwykle podróżuję do Rzymu z grupami zorganizowanymi, tym razem wszyscy mieli czas dla siebie. Wiele godzin spacerowałem samotnie po Wiecznym Mieście. Odwiedziłem wszystkie 4 Bazyliki Większe i kilka kościołów Rzymu. Nie zwiedzałem ich, robiłem to wcześniej wielokrotnie. Tym razem pozostawała kontemplacja… Już dzisiaj dziękuję Panu Bogu za te kolejne piękne rekolekcje, tym razem odbywane indywidualnie.

Kiedy piszę te słowa mija miesiąc od tamtych wydarzeń, które są ciągle żywe. Czas jest nieubłagany, przeżycia te powoli odchodzą do historii. Zastanawiałem się w Rzymie, co z tego wszystkiego pozostanie… Czy to zamknięcie księgi życia i posługiwania Jana Pawła II? Ostanie wydarzenia pokazują, że nic bardziej błędnego. W tym roku po raz pierwszy w Toruniu odbył się Marsz dla Życia i Rodziny. Organizatorzy martwili się o frekwencję. Tymczasem ta zaskoczyła wszystkich. Toruń odpowiedział na zaproszenie Jana Pawła II, by ludzie byli Apostołami Ewangelii Życia. Takich przykładów można na pewno znaleźć więcej. Jan Paweł II pozostaje nie tylko w pięknych pomnikach. Dalej inspiruje ludzi na całym świecie, by nieść Ewangelię wszystkim ludziom i otwierać je dla Chrystusa.

Ks. Wojciech Miszewski