Franciszkańskie Boże Narodzenie w Greccio

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, jedyne w swoim rodzaju, bo przypadające w Roku Jubileuszowym. Tysiące kolorowych choinek i szopek betlejemskich rozbłysną ciepłym blaskiem w naszych domach, na ulicach i placach. Utrudzeni gorączką przedświątecznych przygotowań zasiądziemy do wieczerzy wigilijnej i wtedy myśli nasze pobiegną do dalekiego Betlejem, gdzie 2000 lat temu stał się cud. Słowo stało się Ciałem i zamieszkało pośród nas…

W ubogiej stajence betlejemskiej narodził się Zbawiciel i Odkupiciel Świata. Nie wybrał pałacu i przepychu, ale pokorę, ubóstwo i drewniany żłóbek… Niewielu z nas zapewne pamięta, że coroczne tradycje nawiedzania żłóbka z Dzieciątkiem zawdzięczamy św. Franciszkowi. Żyjący 800 lat temu Biedaczyna z Asyżu bardzo ukochał Jezusa Chrystusa. Otaczał go najwyższą czcią i miłością. Gorąco pragnął, ażeby ludzkość czyniła to samo. Chcąc przybliżyć ludziom w sposób niemal dotykalny Dzieciątko Boże zapragnął urządzić Misterium Bożego Narodzenia. Po uzyskaniu zgody od ówczesnego papieża Honoriusza udał się w góry do jednej z wybranych przez siebie pustelni modlitewnych w Greccio (628 m npm.). Tam, na podarowanym przez szlachcica Jana Welitę zboczu górskim polecił braciom przygotować żłóbek.

Wieść o mającym się odbyć nocą Misterium szerokim echem obiegła okoliczne wioski. W rozgwieżdżoną noc wigilijną 25 grudnia 1223 r. dolina i zbocze góry zapłonęły blaskiem. Ludzie z pochodniami w rękach pięli się po stromych zboczach góry na potężną półkę skalną. Tam czekali już bracia franciszkanie serdecznie zapraszając przybyłych do groty. Jak podaje biograf św. Franciszka, Tomasz z Celano, w Grocie zapanowała atmosfera napięcia i wielkiej radości. Ogień pochodni oświetlał smagłe twarze przybyłych, skromny ołtarz, żłóbek z sianem, żywego wołu, osła i braci przebranych za pastuszków.

Brat Leon celebrował uroczystą Mszę św., a św. Franciszek, ubrany w strój diakona głosił Ewangelię. Mówił przekonywująco i pięknie o miłości do Dzieciątka Bożego, o ubóstwie, radości i pokoju dla świata. Jeden z obecnych zauważył, jak w momencie pochylenia się św. Franciszka nad żłóbkiem dzieciątko Boże jak gdyby ożyło…

Po zakończeniu misterium wzruszeni pielgrzymi, umocnieni słowem Bożym i bogactwem przeżyć, udali się do domów. Położona u podnóża gór Dolina Reatyńska długo jeszcze rozbrzmiewała echem radosnych nawoływań i pieśni. Źródła podają, że siano ze żłóbka z Greccio było przyczyną licznych cudów, uzdrowień ludzi i zwierząt. Do dzisiaj na wielu stołach wigilijnych pojawia się garstka siana ze żłóbka jako zapowiedź bliskości z Dzieciątkiem i zdrowia w rodzinach.

W ten oto sposób św. Franciszek przybliżył wszystkim Dzieciątko Boże wprowadzając żłóbek do liturgii Kościoła. Dzisiaj sanktuarium żłóbka w Greccio ma inny wygląd. Na zboczu góry porośniętej bujną zielenią powstał klasztor oo. franciszkanów i kościółek z szopkami i z dzwonnicą, natomiast grota na występie skalnym zachowała swój dawny wygląd. Na jej frontowej ścianie za ołtarzem, znajduje się kolorowy fresk z XIV w., przedstawiający św. Franciszka adorującego żłóbek w Greccio.

Z boku groty znajdują się dalsze, wykute w ścianie, pustelnicze, surowe pomieszczenia (oznaczone krzyżykami), w których bracia modlili się i spali. Ostatnie pomieszczenie ze zrębem skały pod głowę to celka św. Franciszka, a z niej cudowny, przepiękny widok na zielone góry i skąpaną w słońcu Dolinę Reatyńską. Dziesiątki turystów pozostaje w zachwycie nad pięknością tego miejsca.

Pochylając się w modlitwie nad żłóbkiem, wspomnijmy z wdzięcznością Greccio i św. Franciszka, który przypomniał ludzkości o należnej czci i miłości do Dzieciątka Bożego. Pokazał światu, że Jezus żyje, promieniując radością i miłością. Narodził się w ubóstwie i pokorze, ażeby nie urazić nędzarzy i możnych tego świata, a poprzez miłość dotrzeć do każdego z nas.

Jola Rumińska FZŚ