MUZYCZNA DROGA KRZYŻOWA W NASZYM KOŚCIELE

Po ostatnim, pięknym koncercie „Glorii” Vivaldiego ks. Proboszcz zapowiedział, że kolejne muzyczne wydarzenia jeszcze nie raz dostarczą nam duchowych i artystycznych przeżyć.

Doczekaliśmy takiej chwili w sobotni wieczór 21 marca br. Po raz pierwszy w historii naszej świątyni  (i w moim życiu również) uczestniczyliśmy w Drodze Krzyżowej w wersji muzycznej,
a ściślej oratoryjnej, w wykonaniu chóru, solistów i zespołu orkiestrowego pod dyrekcją Anny Różynskiej. Utwór ten, zatytułowany „Ślad losu”, napisali na początku lat 80. ówcześni seminarzyści WSD oo. redemptorystów w Tuchowie.  Muzykę skomponował o. Wojciech Skroboszewski, a tekst ułożył o. Andrzej Wodka.

Chór – to Zespół Uwielbieniowy naszej parafii, solistami są członkowie zespołu, w tym również nasi księża, a  instrumentalistami – uczniowie ZSM (również należący na co dzień do zespołu).
W świątyni panował nastrojowy półmrok, w skupieniu czekaliśmy na pierwsze dźwięki. Zaczyna Szymon Borkowski– młody śpiewak, niezwykle zaangażowany w muzyczne życie parafii. Bardzo głębokim basem wprowadza nas w nastrój powagi, grozy, lęku: „Idziesz na krzyż Człowieku dziwny Królu bez żołnierzy…” Po chwili chór pięknym brzmieniem z towarzyszeniem instrumentów odpowiada: „Po toś człecze szukał prawdy by omylić się tak strasznie, nadal czekasz na Mesjasza wszak On przyszedł wtedy właśnie…”

Każda z 15-tu części utworu zaczynała się przekazem myśli zawartej w jednym zdaniu. Odnalazłam w nich pokłady życiowej mądrości i filozoficznej głębi, bardzo wzruszająco przekazanych przez Danutę Włoczewską. Byłam zachwycona ich treścią i uświadomiłam sobie,
że jedną celną myśl łatwiej zapamiętać niż długie filozoficzne wywody. Dlatego pozwolę sobie je przytoczyć, bo każdy z nas może odnaleźć w nich jakąś wskazówkę, aby poprawić swoje życie
i relacje z bliskimi, z Bogiem…

 

Stacja I  Skazany

Im bardziej się kocha, tym więcej się rozumie, tym lepiej widzi się wszystko oczami Boga.

Stacja II  Dłoń Boga

W każdej chwili naszego życia mamy przed sobą dwie drogi: drogę naszego egoizmu i drogę miłości.

Stacja III  Ślad losu

Bóg jest z tym, kto cierpi, lecz bardziej jeszcze z tym, kto przezwycięża ból miłością.

Stacja IV  Gdzie jesteś

Kochać – znaczy także cierpieć;  nie kochać – znaczy umierać.

Stacja V  Przymuszony

Nie liczy się co robimy, ani ile robimy, lecz to, ile miłości wkładamy w działanie.

Stacja VI  Weronika

Uśmiech Boga dosięga tego, kto odkrywa w człowieku swego brata.

Stacja VII  Ziarno w ziemi

Kiedy nie kochasz ponad miarę, nie kochasz wystarczająco.

Stacja VIII  Ciężkie łzy

Łzy nie są oznaką naszej słabości, lecz tym, że nasze serce nie stało się pustynią.

Stacja IX  Do końca

Każdy jest tym, kim jest, a nie tym, kim był.

Stacja X  Tunika

Wielka część ułomności naszego brata znajduje się w siatkówce naszego oka.

Stacja XI  Otwarte rany

Jeśli krzyż jest zajęty przez Chrystusa tylko z jednej strony, to dlatego, że po drugiej stronie jest miejsce dla nas.

Stacja XII  Ojcze

Tego chcesz Ty, tego chcę także ja.

Stacja XIII  Magnificat

Wszystko zostało stworzone jako dar miłości dla mnie, a ja zostałem stworzony jako dar
dla drugich.

Stacja XIV  Kamień

Mędrcem jest ten, kto sam umiera, aby pozwolić Bogu żyć w sobie.

Stacja XV  Niedaleko

Co dla człowieka jest końcem – dla Boga jest początkiem.

 

Najbardziej zapadły mi w sercu słowa: „Każdy jest tym, kim jest, a nie tym, kim był”. Jakże często żona przez całe życie próbuje zmieniać przyzwyczajenia swego męża, a potem dziwi się, że to nie ten sam mężczyzna,  z którym brała ślub…  Jakże często mąż nadużywa zaufanie żony
i dziwi się, że z radosnej, ufnej kobiety staje się zrzędliwa i nieufna… Tu słowa stacji II przychodzą z pomocą:  mamy przed sobą dwie drogi – drogę naszego egoizmu (zamieniamy małżonków
na nowe „modele”) lub drogę miłości (walczymy przy pomocnej dłoni Boga o utrzymanie naszych sakramentalnych związków). Bo każdy z nas ma jakąś swoją życiową Golgotę i do nas należy wybór… Tylko czy potrafimy czerpać doświadczenie z Golgoty Jezusa?

Brzmią dalsze części utworu, w stacji IV Zofia Kurowska i ks. diakon Paweł Wróblewski
w pięknym duecie śpiewają o Matce, która cierpi, bo nie może objąć Syna – ale kocha z oddali.
W stacji VI ks. Rafał Bochen oczarował nas jak zwykle nienaganną dykcją i wzruszająco zaśpiewał o spotkaniu Jezusa z Weroniką. W następnych stacjach pięknymi solówkami zachwycili Mirosław Matecki, Maciej Wiśniewski i  Marek Włoczewski. Zespół Uwielbieniowy złożony głównie z młodych osób, połączonych pasją śpiewania, w dużym skupieniu i z wyczuciem budował nastrój, kończąc każdą zwrotkę piękną frazą. Zespół instrumentalny ubogacił ogólne brzmienie i nadał całości dramaturgii i siły wyrazu. Po obu stronach świątyni na ścianach pojawiały się ciekawe wizualizacje obrazów stacji i wszystkich śpiewanych tekstów.

Publiczność długo nagradzała owacją na stojąco młodych artystów, którzy poprzez swoje młodzieńcze zaangażowanie, żarliwość i miłość do Boga odnawiają nasze dusze, działają jak leczący balsam…

Wielkie gratulacje i podziękowania należą się Annie Różyńskiej, za przygotowanie i wprowadzenie tego trudnego utworu do repertuaru Zespołu Uwielbieniowego.

Na koniec ks. Biskup Józef Szamocki wygłosił katechezę posługując się nowoczesnym parafialnym sprzętem multimedialnym. Wielkie brawa za to urozmaicenie, bo według mnie jest to świetny sposób, aby zachęcić młodych do większego udziału w życiu parafii.

 

Elżbieta Zaremba