Wakacje na Mazurach czyli jak zdobywam szczyty

Minęło osiem dni kolonii z Antoninkiem- na Mazurach, w Pieckach, nad jeziorem Wągier. Dni odkrywania talentów, zdobywania doświadczeń. Dni odkrywania (wciąż na nowo) cudu mnożenia się dobra, gdy się nim obdarzy drugiego człowieka. To dobro, pozornie schowane za nastroszoną miną, obojętnym wzruszaniem ramion, łobuzerskimi wygłupami, jednak czaiło się i nieśmiało, acz konsekwentnie, zagnieżdżało się pośród nas.

Przeżyliśmy różne dni – dzień dobrych uczynków, dzień śmiechu i uśmiechu, dzień pod hasłem ‘gram fair play’. Zabawa na plaży i w wodzie przeplatała się z zajęciami w grupach – teatralnej, plakatowej, sportowej, reporterskiej. Były dni obfite w kreatywność, gdy przebieraliśmy się na ‘ekopodwieczorek’, ‘bajkową rewię mody’, gdy uczestnicy przygotowywali układy taneczne na konkurs. Dni sportowej rywalizacji z rozgrywkami piłki nożnej i ping-ponga w tle. Dni zmagania się z tremą podczas przedstawienia dla innych kolonii.

Były piękne chwile – gdy ktoś niespodziewanie został wywołany po ‘nagrodę dnia’, gdy wszyscy otrzymali dyplom z wyróżnieniem. Chwile zmiany na twarzy, gdy dziecko uświadamia sobie ‘Potrafię”, „Udało mi się”…

Dobro lubi stanąć z boku, rzadko staje w pierwszym szeregu. Czasem każe na siebie czekać, bawi się z nami w chowanego. Warto jednak wejść w tę zabawę. Bo odkryć to dobro i talent, to wszystko co drzemie w kolonistach z Antoninka – bezcenne!

Ewa Grobelska – wychowawczyni grupy III

Tyle przygotowań i już po wszystkim. Szczęśliwie  wróciliśmy do domów choć zmagaliśmy się z chorobą kilkorga dzieci, wizytą u chirurga. I innymi „atrakcjami”.  Pogoda sprzyjała zabawie. Zostały wspomnienia, którymi „karmić się” będziemy do następnego roku.

W imieniu dzieci odpoczywających w Pieckach na Mazurach pragnę serdecznie podziękować wszystkim, dzięki którym ten wyjazd stał się możliwy: Księżom naszej parafii,  parafianom, sponsorom prywatnym, zakładom pracy, Wydziałowi Edukacji Urzędu Miasta Torunia oraz Departamentowi Spraw Społecznych Województwa Kujawsko – Pomorskiego.

Pragnę również serdecznie podziękować moim współpracownicom – paniom: Małgorzacie Bylinie, Ewie Grobelskiej, Katarzynie Paliwodzie i niezastąpionej wolontariuszce – Sandrze Maliszewskiej, dzięki którym rozłąka z domem stała się nie taka trudna do zniesienia i wieczorne zasypianie bez mamy obyło się bezproblemowo. Wspaniałe pomysły do wspólnej zabawy i czas na rozmowy przyczyniły się do bardzo wysokiej oceny jaką wystawili kadrze koloniści.

Elżbieta Cichon