Trwa rok duszpasterski pod hasłem: „Otoczmy troską życie”. Jest to czas ofiarowany przez Kościół, aby wsłuchiwać się w nauczanie o małżeństwie i rodzinie.
20 stycznia parafia pw. św. Antoniego na toruńskich Wrzosach gościła duszpasterzy rodzin skupionych w Radzie Episkopatu Polski ds. Rodzin. Odprawiono Mszę św., której przewodniczył i słowo Boże wygłosił biskup toruński Andrzej Suski. Na uroczystości nie zabrakło ks. prał. Józefa Nowakowskiego – dyrektora Wydziału Duszpasterstwa Rodzin Kurii Diecezjalnej Toruńskiej oraz ks. kan. Wojciecha Miszewskiego – proboszcza parafii na Wrzosach, orędownika kultu św. Joanny Beretty Molli.
W homilii Biskup Andrzej skupił się na postaci św. Joanny, której relikwie znajdują się w kościele. Przypomniał, że jest ona heroicznym świadkiem miłości macierzyńskiej. Wybrała życie dziecka, które nosiła pod sercem, choć jako lekarz wiedziała, że może za taki wybór zapłacić własnym życiem. Tragizm jej sytuacji polegał na tym, że miała świadomość, iż, postępując w ten sposób, osieroci troje małych dzieci, potrzebujących opieki. Tym trojgu była potrzebna, ale temu jednemu w jej łonie była niezbędna do życia. Joanna umarła w wieku 39 lat, tydzień po narodzinach dziecka. Jan Paweł II kanonizował ją w 2004 r.
Heroizm św. Joanny jest owocem wiary, nadziei i miłości, bo „świętość to codzienność życia przeżywana w Bożym świetle” – zauważył Kaznodzieja. Drukiem ukazały się listy św. Joanny do jej narzeczonego, potem męża. To listy pełne wyznań miłości troskliwej, ofiarnej, wiernej – takiej, która „wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma” (1 Kor 13, 7). Można zadać pytanie: Skąd ta kobieta miała tyle siły i odwagi, by iść drogą tak zwyczajną i tak trudną? Wzorem dla niej była wielodzietna rodzina, w której wzrastała, oraz Kościół, za który czuła się odpowiedzialna. Kościół ukazywał Joannie Świętą Rodzinę z Jezusem – prawdziwym Bogiem i Człowiekiem.
Obecnie zabija się człowieka przed narodzeniem w imię demokracji. Na naszych oczach zachodzi proces dechrystianizacji, który przekształca się w dehumanizację. Widzimy, że „przed narodzeniem to jeszcze nie człowiek, a na starość to już nie człowiek”. Wszystko to jest o tyle niebezpieczne, że to z domu dziecko wynosi to, co najważniejsze. Pytajmy zatem samych siebie: Co współczesne dzieci będą chciały wynieść z domów rodzinnych: miłość, szacunek, autorytet czy może samochód lub konto w banku?
Styczniowa uroczystość była spotkaniem wiernych z św. Joanną i z jej relikwiami, które każdy mógł ucałować na zakończenie nabożeństwa. Była to także próba uświadomienia sobie na ile nasze domostwa czerpią ze źródła miłości, jakim jest Jezus, na ile naśladują wzorce takie jak św. Joanna Beretta Molla.
Joanna Kruczyńska