Toruń 11.06.2013 Sala Koncertowa godz.1900
Zespół Szkół Muzycznych im. Karola Szymanowskiego
Spotykamy się dziś z powodu, który w najgłębszej swej istocie ma charakter szczególny. Jest wyrazem miłości sięgającej aż za grób. Brzmi to górnolotnie, ale jest prawdą, najszczerszą. Bo w ten sposób pragnie złożyć swej Zmarłej przed dwoma laty żonie hołd wciąż kochający Ją Andrzej Kobyłecki.
Śp. Elżbieta Kobyłecka zasługuje na serdeczna pamięć i miłość. Nie tylko męża, który wraz z synami tym Festiwalem pragnie przywołać pamięć o Niej i uczcić 60. rocznicę urodzin. Ma Ela należyte miejsce w serdecznych poruszeniach myśli wszystkich wykonawców koncertu i nas tu zgromadzonych na widowni – przyjaciół, znajomych, wychowanków.
Nie była postacią z pierwszych stron gazet (co zresztą niczego nie ujmuje), ale była osobą o wyjątkowej osobowości serdeczną i ciepłą, życzliwą i oddaną ludziom, pracy, celom, jakie stawiała. Dużo wymagała od siebie i nie uchylała się przed żadnym zadaniem.
Mówiąc najprościej: pięknie żyła. Jakże trafnie wpisuje się Jej istnienie tu, na tej ziemi, w myśl francuskiego filozofa i pisarza Michaela de Montaigne: „Wielkie i wspaniałe arcydzieło człowieka to żyć dorzecznie. Wszelkie inne rzeczy: panować, gromadzić skarby, budować są jeno przydatkami i najwyżej ozdobą”.
Kochała świat i życie, lecz przede wszystkim pragnęła nieść radość innym, przekazywać to, co wartościowe. Żyła prawdziwie dorzecznie.
Dlatego wybrała zawód pedagoga muzyki i z entuzjazmem go wykonywała.
Pracę zawodową podjęła Ela Kobyłecka jesienią 1976 r. Była świeżo upieczoną absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie o kierunku nauczanie początkowe z muzyką (poprzedzone ukończeniem szkoły muzycznej) oraz pedagogicznych studiów magisterskich Uniwersytetu Warszawskiego.
Oboje – Elżbieta i Andrzej Kobyłeccy odbyli tę samą drogę edukacji i już w Olsztynie rozpoczęła się wzajemna sobą fascynacja, uwieńczona związkiem małżeńskim zawartym na IV roku studiów, którym rozpoczęli piękną, pełną wzajemnej miłości, oddania, szacunku i wspólnych pasji podróż w dojrzałe życie.
W nowoutworzonym w 1975 r. Urzędzie Wojewódzkim w Toruniu wakowało właśnie stanowisko inspektora do spraw muzyki związane równocześnie z funkcją wizytatora szkolnictwa muzycznego.
I tak oto Elżbieta znalazła się w zespole pracowników Wydziału Kultury i Sztuki skompletowanym przez dyrektora Mariana Skudlarskiego, złożonym z prawdziwych entuzjastów i działaczy kultury. Stąd może niezbyt doświadczeni w administrowaniu, z pewnością rekompensowali ten niedostatek twórczą pomysłowością i oddaniem sprawom rozwoju kultury.
Od razu więc młodziutka, niedawno jeszcze studentka i panna Elżbieta Pudlak, stanęła przed poważnym wyzwaniem, ale zarazem i szansą. Tu mogła dorastać zawodowo, rozwijać umiejętności organizatorskie, realizować inicjatywy, uczestniczyć w ważnych dokonaniach.
Wyzwolony spod dominacji Bydgoszczy – jako stolica nowego województwa Toruń- miał wówczas wielkie aspiracje, zwłaszcza na polu kultury.
I tak właśnie za kadencji Eli realizuje się wielkie przedsięwzięcie promocyjne – godzinna audycja telewizyjna – Toruńska Rzeczpospolita Muzyczna. Jej przygotowanie, wyłonienie zespołów i wykonawców, opracowanie programu, zorganizowanie przejazdów, transportu scenografii i strojów, prób , zapewnienie zaplecza technicznego – tysiące szczegółów spoczęły w szczupłych, ale energicznych dłoniach Pani Kobyłeckiej.
A są przecież bieżące obowiązki i zadania – wizytowanie szkół muzycznych i ognisk, starania o poprawę bazy lokalowej toruńskiej szkoły muzycznej, udział w przeglądach, koncertach , planowaniu.
Następuje wkrótce kolejne, trwałe dokonanie – Szafarnia.
Od lat pani prof. Maria Znamierowska-Prufferowa -założycielka i dyrektor Muzeum Etnograficznego a społecznie, m.in. Prezes Towarzystwa Muzycznego w Toruniu, osoba zresztą o szczególnym charyzmacie – dopominała się o przeznaczenie Dworku Dziewanowskich w Szafarni na Ośrodek Chopinowski analogiczny do Żelazowej Woli. Wielkim orędownikiem sprawy był także pracujący wówczas w Ministerstwie Kultury i Sztuki niezapomniany Jerzy Waldorff. Była w Szafarni mizerna izba pamięci poświęcona kompozytorowi, nie prowadzono jednak żadnej działalności. W dworku funkcjonowała szkoła.
I nareszcie pod koniec lat 70-tych inicjatywa nabrała rumieńców. Po wielu perypetiach związanych z przeniesieniem uczniów do pobliskiej szkoły w Płonnem oraz koniecznym remoncie obiektu 1976/1977 odbył się inauguracyjny koncert w pięknie urządzonym salonie, pamiętającym kilkunastoletniego Frycka biegającego po dworze, parku i pobliskich czworakach, gdzie przysłuchiwał się grającym parobkom i śpiewkom wiejskich dziewcząt.
Po wycieczce do Torunia pisał Chopin do przyjaciela w sierpniu 1825r. „…Widziałem wieżę pochyłą niczym w Pizie, ratusz sławny tak zewnątrz jako i wewnątrz, którego największą osobliwością jest to, że ma okien ile dni w roku, tyle sal ile miesięcy, tyle pokoi ile tygodni, a wież ile pór roku i że cała budowla onego jest jak najwspanialszą, w guście gotyckim. To jednak nie przechodzi pierników, oj pierników….”
Wróćmy jednak do Szafarni…. Uroczystego przecięcia wstęgi nowootwartego Ośrodka dokonał wicewojewoda toruński. Lecz faktyczną realizatorką przedsięwzięcia była Elżbieta Kobyłecka.
Zamknąwszy oczy możemy i dziś usłyszeć w dworku oraz otaczającym go pięknym parku nie tylko tupot stóp Fryderyka ale i szelest sukni Elżbiety zaaferowanej godnym upamiętnieniem muzyka wszechczasów.
W 1979 województwo toruńskie czyni kolejny, wręcz milowy krok na drodze rozwoju życia muzycznego.
Powstaje Toruńska Orkiestra Kameralna wiodąc w prostej linii do dzisiejszej Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej. Nie przyszło to łatwo. Wprawdzie tradycje toruńskiego życia muzycznego były chlubne i odległe, jednakowoż to było przedsięwzięcie wymagające niesłychanego wysiłku i determinacji.
I tu Pani Inspektor wykonała ciężką pracę. Za pięknie grającą Orkiestrą, której pierwszą dyrekcję objął Szymon Kawalla, stało pozyskanie środków i przychylności Ministerstwa Kultury i Sztuki, poszukiwania muzyków, uzyskanie dla nich mieszkań, środków na zakup instrumentów, pomieszczeń na próby i setki drobniejszych, ale uciążliwych czynności i zabiegów. Spadało to na barki Eli – cichej lecz znaczącej współtwórczyni sukcesu.
Kolejne lata poświęciła nasza Ela szkolnictwu . Pracując w Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli troszczyła się o podnoszenie poziomu dydaktycznego oraz fachowości nauczycieli. Opracowania autorskich rozkładów materiału, publikacje w czasopismach specjalistycznych, nadawanie stopni specjalizacji zawodowej, troska o wrażliwość muzyczną młodzieży i jej słuch , integracja środowiska nauczycielskiego m.in. wokół chóru Con Anima ,popularyzacja podręczników i opracowań, autorskie programy szkoleń i warsztatów muzyczno-plastycznych – to tylko niektóre przejawy Jej aktywności. Nikogo więc nie zdziwi fakt, że została ekspertem Ministerstwa Edukacji Narodowej w zakresie muzyki i sztuki.
Nauczycielski Chór Con Anima powstał w 1985 roku z inicjatywy właśnie Elżbiety Kobyłeckiej, wówczas metodyka ODN i Józefa Sawionka (ówczesnego prezesa ZNP). Jego pierwszym prezesem została Elżbieta – nasza Ela, jak Ją nazywali przyjaciele i znajomi. Potem pałeczkę przejęła Barbara Rusin, a obecnie funkcja ta przypadła Bożenie Błaszkiewicz.
Zmieniali się dyrygenci począwszy od Romana Gruczy po obecnego tu Janusza Heykę, który z chórem jest już nie tylko związany, ale wręcz weń wrośnięty. Długo moglibyśmy wymieniać koncerty chóru, zdobyte nagrody i wyróżnienia, a także zagraniczne trasy koncertowe. Tu wspomnijmy tylko Katedrę pw. NMP we Lwowie, kolegiatę św. Wawrzyńca w Żółkwi, koncerty w Bawarii, Austrii, Włoszech, łącznie z Rzymem, Litwę, Łotwę, Holandię, aż po zorganizowaną przez Elę wizytę w Parlamencie Europejskim w Brukseli, gdzie wykonano – rzecz jasna – Odę do Radości.
Działalność Chóru doceniają władze oświatowe i kulturalne nagradzając Go oraz wyróżniając najbardziej aktywnych członków i działaczy.
Z okazji 25-lecia działalności Chóru Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego skierował do naszej dzisiejszej Solenizantki – Eli Kobyłeckiej – specjalny adres gratulacyjny.
Należy wspomnieć również o samokształceniu Eli. Wciąż zatroskana o własne doskonalenie zawodowe ukończyła studia podyplomowe na Akademii Muzycznej w Warszawie, ponadto andragogikę na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika i wreszcie podyplomowe studia na Uniwersytecie Gdańskim z zakresu organizacji pomocy społecznej, której to dziedzinie poświęciła wiele ostatnich lat swego zbyt krótkiego życia.
Uczyła młodzież w kilku toruńskich szkołach, prowadziła zajęcia w Wyższej Szkole im. Pawła Włodkowica w Płocku. Była bliska doktoratu, jednak ustąpiła pola mężowi z obawy, by naukowe zaangażowanie obojga nie odbiło się niekorzystnie na opiece nad synami.
Tak się złożyło, że w małżeństwie Państwa Kobyłeckich nie było odrębnych obszarów zawodowych. „Gdzie Ty Kajus, tam i ja Kaja”…
Ela żywo interesowała się życiem pensjonariuszy DPS i stwierdziła, że potrzebują odskoczni od codzienności znaczonej niedomaganiami i dolegliwościami podeszłego wieku.
Stąd pomysł wprowadzenia zajęć muzycznych i w rezultacie utworzenie Chóru Andante. Jest on efektem autorskiego programu terapii muzycznej i kulturalnej w DPS w Toruniu. Chór to równie szacowny, jak jego członkowie, dziś liczy już 20 lat istnienia. Od kilku lat śpiewający seniorzy dołączyli do zorganizowanego przez Elę chóru przy Parafii Św. Antoniego, z którą DPS sąsiaduje i utrzymuje przyjacielskie stosunki.
Wrażliwość artystyczna, pracowitość , ofiarność w pracy zawodowej , liczne talenty, uroda, a nade wszystko radość życia i wewnętrzne ciepło uczyniło z Eli osobę wyjątkową. Szczodrze rozdawała ciepło i duchowe siły wszystkim, którzy ją otaczali – Rodzinie, młodzieży, koleżankom i kolegom , podopiecznym, znajomym i nieznajomym, jeżeli tylko mogła pomóc.
Dziś my możemy Jej pomóc modlitwą i serdeczną pamięcią.
ZAPRASZAMY NA 1 FESTIWAL MUZYCZNY IM. ELI KOBYŁECKIEJ
11 czerwiec 2013
– wywiad z Ryszardem Rynkowskim
– zaproszenie na koncert