KONCERT ANTONINY KRZYSZTOŃ

W sobotę 24 marca br. o godz. 19.30 na rozpoczęcie naszych parafialnych rekolekcji wielkopostnych wystąpiła w naszym kościele znana i lubiana piosenkarka Antonina Krzysztoń. Na początku ks. prob. Wojciech Miszewski przedstawił przebieg artystycznej drogi piosenkarki i przywitał wszystkich obecnych. Następnie przy zgaszonym świetle ze świecami w ręku do kościoła weszła Antonina w gronie młodzieży z naszej parafii. Pośrodku kościoła zawieszono płótno z wizerunkiem Pana Jezusa z Całunu Turyńskiego, przed którym zostały umieszczone przyniesione świece. Rozpoczęła się pierwsza część koncertu. Artystka stojąc boso na posadzce, pośrodku kościoła z twarzą skierowaną w stronę Całunu, z niezwykłym skupieniem i przejęciem odśpiewała Pieśni Postne. Towarzyszyły jej delikatne dźwięki wydawane przez niewielkie drewniane instrumenty. Była to niezwykła modlitwa i medytacja, w której pogrążyli się wszyscy uczestnicy koncertu.

Druga część koncertu rozpoczęła się utworem instrumentalnym zagranym przez gitarzystę Marcina Majerczyka. Muzyk jest absolwentem Akademii Muzycznej w Warszawie, zdobywcą głównych nagród w międzynarodowych konkursach gitary klasycznej, absolwentem Akademii Muzycznej w Salzburgu – MOZARTEUM. Gra na codzień m.in. z: Anną Marią Jopek, Mieczysławem Szcześniakiem, Stachursky’im, Marylą Rodowicz. Z Antoniną Krzysztoń występuje już ponad dziesięć lat. Antonina Krzysztoń przeszła w stronę prezbiterium i swoim najsłynniejszym utworem „Perłowa łódź” rozpoczęła swój recital pieśni nadziei. Entuzjastycznie były przyjmowane kolejne bardzo znane utwory takie jak: „Inny świat” czy „Hymn o miłości”. Kilkakrotnie artystka była przywoływana do kościoła oklaskami zebranych na koncercie. Nie obyło się bez bisów. Koncert zakończył się owacją na stojąco i był wielkim wspaniałym wydarzeniem artystycznym.

Niestety większość uczestniczących w koncercie słuchaczy przybyła spoza naszej parafii. Szkoda, że tak niewielu naszych parafian skorzystało z tej prawdziwej uczty duchowej…

Wpisując się do parafialnej księgi pamiątkowej artystka napisała: „Dziękuję z całego serca za zaproszenie, za to, że mogłam spotkać tylu miłych ludzi! Bóg zapłać za gościnę. Życie jest listem – czytaj go, życie jest światłem – zobacz to, życie jest prawdą – poznaj to, życie jest z Boga – poczuj to, z serca głęboko…” Antonina Krzysztoń.

Pragnę serdecznie podziękować p. Józefowi Hołubkowi, który profesjonalnie przygotował nagłośnienie koncertu.

ks. Wojciech Miszewski

IŚĆ w STRONĘ ŚWIATŁA, PRAWDY I ŻYCIA

– wywiad z Antoniną Krzysztoń

– Czym jest dla Pani muzyka i śpiewanie?
To będzie bardzo banalna odpowiedź, bo nie sądzę, że będę pierwsza, która tak odpowiem: że jest moim życiem. Poprzez śpiewanie, poprzez muzykę, staram się przekazać to, co czuję w sercu, staram się też nawiązywać kontakty z ludźmi, ale też staram się prosić Najwyższego poprzez śpiew o kontakt z Nim. To jest coś, co idzie z głębi, z tej mojej głębi, z samego środka. Śpiewam od bardzo dawna. To był mój pierwszy język: najpierw śpiewałam, dopiero później mówiłam i tak mi to zostało. Śpiew towarzyszył mi w trudnych sytuacjach życiowych, w których często zaczynałam po prostu śpiewać.

– Czy może Pani opowiedzieć o swojej działalności w czasie stanu wojennego?
W tych czasach moje śpiewanie było odpowiedzią, sprzeciwem i nie byłam jeszcze do końca przekonana, że to właśnie będzie moja droga. Studiowałam psychologię, trochę pisałam – śpiewanie mi towarzyszyło. Śpiewając, chciałam dać taki odpór temu, co się działo. Występowałam w mieszkaniach prywatnych, były takie koncerty – pomiędzy jakąś szafką i lampką stałam i śpiewałam. Istotne dla mnie było, gdzie śpiewam. Były koncerty, których nie przyjmowałam, bo kojarzyły mi się z reżimem. Śpiewałam także pieśni czy piosenki, które mogłyby być puszczone gdzieś oficjalnie, ale śpiewałam dla grona tych ludzi, z którymi byłam wtedy związana (szeroko pojęta opozycja). Chociaż dziś nie staram się stawiać granic, ale w tamtych czasach one istniały i to nie była nasza wina, one po prostu były: byli oni i byliśmy my. w tym czasie byłam związana z KIK-iem (Klub Inteligencji Katolickiej), środowiskiem Robotnika i KOR-em i – jak wielu młodych ludzi – starałam się brać udział w rożnych działaniach i bezpośrednio określać swoje poglądy.

– Śpiewa Pani wiele piosenek o Bogu, w Pani repertuarze są też inne piosenki nie nawiązujące wprost do wiary, do treści chrześcijańskich. Skąd taki wybór treści chrześcijańskich?
Wiem o tym, że są pieśniarze, zespoły śpiewające, które idą drogą ewangelizacji, to znaczy z założenia są zespołami ewangelizacyjnymi. Natomiast ja jestem kobietą śpiewającą o rzeczach, które są dla mnie istotne. w związku z tym nie może zabraknąć pieśni, piosenek, które są wyznaniem wiary. Jestem chrześcijanką, katoliczką i to się odbija w mojej twórczości. Ale czuję się powołana do ewangelizacji tak, jak każdy idący tą drogą. Do zespołu nie poszukiwałam ludzi kierując się tym, czy wierzą czy nie, czy praktykują czy nie. Raczej kierowałam się tym, co przychodziło oraz umiejętnościami muzycznymi i tym, czy się rozumiemy pod tym względem. Jednak każdy koncert rozpoczynamy od wspólnego skupienia, skierowania swoich myśli do Najwyższego w takim sensie, w jakim każdy z nas Go pojmuje. Mam nadzieję, że w głębokiej wolności.

– Słyszałyśmy opinię, że nie boi się Pani mówić o swojej wierze. Domyślam się, że spotkała Pani Chrystusa w swoim życiu. Czy zechciałaby Pani opowiedzieć o tym, jak do tego doszło?
Dużo ludzi ma łatwość w dzieleniu się. Jestem trochę z innej epoki, jestem trochę starsza od was. Rozumiem, że jesteście troszkę inaczej nauczone, mnie jest trudniej o tym mówić. Mogłabym ci to powiedzieć w cztery oczy i w jakiejś szczególnej sytuacji. Mogę teraz powiedzieć tyle, że tak, spotkałam, i to spotkanie się nie kończy. Mam poczucie bycia osobą, która jest nawracana przez cały czas.

– Wiemy, że ważnym etapem w zbliżeniu się do Boga było dla Pani Pismo Święte. Czy zechciałaby Pani tym się podzielić?
„Na początku było Słowo”. Nim w ogóle się to stało, to zaczęło się od Pisma, od czytania, od słuchania. Mogę tylko tyle powiedzieć, że w pewnym momencie znalazłam się w szkole Sióstr Niepokalanek, twierdząc w pierwszej chwili, że jestem ateistką. Miały ze mną dość ciężko. Właściwie tam się zetknęłam z Pismem Świętym bliżej, zaczęłam go słuchać. Pierwszą moją reakcją był zachwyt nad tymi tekstami, to było dla mnie całkiem nowe odkrycie. To było coś, czego nigdy nie przeczuwałam, nie rozumiałam, ale co mnie przede wszystkim na samym początku zachwyciło. A później był dalszy ciąg.

– Jest Pani autorką tekstów. Jak powstają teksty, skąd czerpie Pani natchnienia do pisania tekstów czy do tworzenia muzyki?
Są tego bardzo, bardzo różne źródła: nie wspomnę przyrody, którą jesteśmy otoczeni – czynnika, który kocham; to są wszystkie spotkania z ludźmi, rozmowy, czasami takie mignięcia, nawet takie, jak błysk; czasami są to obrazy, które przychodzą do mnie czy myśli. Uważam, że wszystko, co robimy, co tworzymy, jest tak naprawdę iskrą od Pana Boga, a my – w zależności od tego, ile mamy pokory, zdolności – albo tworzymy wielkie dzieła, albo takie malutkie. To tak, jak w rozbitym szkle potrafi zabłysnąć światło. To się ujawnia w bardzo różny sposób. Mozart pisał coś wielkiego, a ktoś jakąś piosenkę napisze. To dzieje się na takiej zasadzie, że to przez tego człowieka tylko przychodzi, ale on nie jest właścicielem tego, co „stworzył”.

– Do kogo kieruje Pani swoje piosenki?
Kiedy jestem na koncercie, myślę o wszystkich. Widzę komu jest trudno, kto czuje się samotny – albo mi się tak wydaje, jednak mam głębokie przeświadczenie, że czuję tę publiczność. Potwierdzają to pokoncertowe spotkania. Mam poczucie, że dany jest nam ten moment, ten koncert, to spotkanie do przeżycia. Czy go przeżyjemy pięknie, jest uzależnione od łaski i od naszej wolnej woli. Uważam, że my możemy być wyłącznie jakimś lądowiskiem – przestrzenią otwartą na Boga i na ludzi.

– Jak udało się Pani pogodzić życie rodzinne, bycie matką i żoną, z działalnością artystyczną?
To jest dosyć trudne. Zrobiłam coś takiego, że kiedy było bardzo dużo koncertów, nie brałam ich wszystkich – były to ilości „ekologiczne”, tak to nazywam. Najmłodsze dziecko brałam na koncerty. Oczywiście, nie mówię, że tak było od razu, ja też dorastałam do takiego myślenia. Aleksander do piątego roku życia wszędzie z nami jeździł, nie zostawiałam go od urodzenia. Pierwszy raz śpiewałam, kiedy on miał trzy tygodnie. w tej chwili jest tak, że jestem w domu na pewno nie rzadziej niż każda mama, tylko inaczej czasowo, to znaczy, że jestem całe dnie, a potem nagle wyjeżdżam na koncert.

– Co daje szczęście Pani? Co może dać szczęście każdemu człowiekowi? Gdzie jest źródło tego szczęścia?
Chyba najprościej bym powiedziała, że szczęście tkwi w wyborze. Wydaje mi się, że ważnym darem i pierwszym dla człowieka była wolna wola. Myślę, że jest to wolny wybór miłości, z wszelkimi tego konsekwencjami. w tej chwili słowo „miłość” jest bardzo popularne, a ja mówię o miłości, której źródło jest w Panu Bogu, z Niego wszystkie miłości wypływają. Wydaje mi się, że w tym tkwi szczęście. Szczęście także tkwi w akceptacji siebie, jakimi zostaliśmy stworzeni – z całą naszą przeszłością, z naszymi zwycięstwami i porażkami. A najbardziej szczęście tkwi w doświadczaniu dziecięctwa bożego.

– Prosimy o słowo, przesłanie dla naszych Czytelników.
Każdy z nas został stworzony w szczególny sposób i chodzi o to, by w poszukiwaniu siebie zobaczyć, poznać to, co mnie odróżnia, zobaczyć w tym wartość. Świat atakuje nas uniformizacją: masz być piękny, młody, zdolny i posiadać także szereg innych rzeczy. Ważne jest zwrócenie uwagi na to, że nie ma drugiego takiego’ jak Ty. Zwrócenie uwagi na to, co mnie odróżnia od innych – to olbrzymia wartość. Pan Bóg się nie pomylił! Wszyscy stanowimy pewną jedność niesamowitej różnorodności. To jest wielka łaska zrozumieć, że się taki urodziłem i tak wyglądam. Nie dajmy się zwariować temu światu! Nie bójmy się swojej oryginalności, swojej odrębności. I życzę Ci abyś zawsze szedł w stronę Światła, Prawdy i Życia.

Wywiad przeprowadziły Anna Jakubowska i Grażyna Birgiel 24 marca 2007 r. po koncercie w kościele św. Antoniego w Toruniu w Toruniu