2 stycznia br. członkowie i sympatycy Akcji Katolickiej naszej parafii uczestniczyli w spotkaniu kolędowo-poetyckim. Obecny był z nami jak zawsze ks. Proboszcz Wojciech Miszewski, który żywo interesuje się życiem tej organizacji, będąc niejednokrotnie inspiratorem tudzież inicjatorem wielu jej przedsięwzięć.
Część poetycką przygotował Tadeusz Solecki, który wraz z Anią Wiśniewską także recytował wiersze. Była to oczywiście poezja bożonarodzeniowa, zawierająca wiele ciepła, radości i urzekającej magii tych najpiękniejszych świąt.
Śpiew kolęd poprowadziła niezawodna i niezmordowana rodzina Państwa Rzewuskich. Pod ich przewodnictwem wszyscy śpiewali ochoczo i gromko. Ubytki wyzwalanej przy śpiewie energii uzupełniano konsumpcją słodkich pyszności, pod którymi uginały się stoły.
Między kolędami były nie tylko wiersze, ale i ciekawe wystąpienia. Prezes Oddziału Parafialnego AK Jan Cichon zapoznał zebranych z efektami akcji Świąteczna Paczka, do której przyłączyliśmy się po raz pierwszy. Dzięki liderce p. Teresie Gębskiej (również obecnej na spotkaniu) powstał na Wrzosach rejon Szlachetnej Paczki, prowadzony przez drużynę superW (super wolontariusze), dowodzoną właśnie przez p. Teresę. Owocem tej akcji jest pomoc o wartości ponad 50 tys. zł udzielona szesnastu rodzinom przez ok. 1000 darczyńców.
Z kolei ks. Proboszcz opowiadał o zadaniach, jakie nas czekają z bieżącym roku. Dla polskiego Kościoła będzie on bogaty w wydarzenia: czekają nas przecież Światowe Dni Młodzieży, 1050 Jubileusz Chrztu Polski, nie licząc działań związanych z Rokiem Miłosierdzia.
Wiele wzruszeń w zebranych wzbudziła Helena Rzewuska, opowiadając o życiu Rodzinnego Domu Dziecka, który od lipca 2005 roku prowadzą wraz z mężem Krzysztofem. O radości i satysfakcji, jaką mają, gdy udaje im się wyprowadzić na prostą dziecko z nierzadko trudną i brutalną przeszłością – ale też o smutku, gdy to się nie udaje. Państwo Rzewuscy mają świadomość, że dzieci, które do nich trafiają mają często pierwszą i jedyną szansę, aby przeżyć swoje dzieciństwo, czasem mocno spóźnione, więc pracę z nimi traktują jako powołanie, jako służbę i chrześcijańską powinność.
Przed prezentacją ostatniego wiersza Tadeusz Solecki podzielił się refleksją nad cudem Wcielenia, która legła u źródeł jego napisania.
Nasz język w sposób niefortunny używa pojęcia „wiek” w sensie miary czasu. A przecież wiek kojarzymy z wiecznością, która jest ponad czasem. W prefacji na Boże Narodzenie kapłan śpiewa: On będąc niewidzialnym Bogiem/ukazał się naszym oczom w ludzkim ciele/ zrodzony przed wiekami zaczął istnieć w czasie. Jeśli odczytamy te wersy dosłownie, czyli rozumiejąc „wieki” jako miarę czasu, mamy do czynienia z pleonazmem, czyli „masłem maślanym”.
Podobna nieścisłość znajduje się też w Prologu Ewangelii Janowej, gdzie czytamy: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. (J 1,1). Zwrot „na początku” kojarzymy z czasem, a tutaj oznacza „zawsze”. Słowo, o którym mówi św. Jan istniało wiecznie, istniało przed stworzeniem świata, zatem owego początku nie należy utożsamiać z dziełem stworzenia, dokonanym w pierwszym dniu Genezis, lecz z Mocą, która nigdy się nie rozpoczęła, nigdy nie skończyła, jest wiecznym i nieskończonym Bytem.
Dlatego Roman Brandstaetter w swym tłumaczeniu z greckiego wersu En arche en o Logos woli użyć zwrotu: „przed wszystkim jest Słowo”. Greckie słowo arche znaczy tyleż „początek”, co i „zasada”, „podstawa”, „filar”, a tutaj właśnie w intencji chodzi o „pierwszego poruszyciela”, a więc o „podstawę”. Nawiasem mówiąc, Wulgata tłumaczyła ten zwrot precyzyjniej: in principio, które oznacza zarówno „z początku” jak też „w zasadzie”, co bardziej odzwierciedla sens zdania.
Franciszek Karpiński, autor tekstu kolędy „Bóg się rodzi” zawarł w pierwszej strofie takie wersy: Ogień krzepnie, blask ciemnieje/ Ma granice Nieskończony. Gdy się tak w nie głębiej wmyślić, ciarki przechodzą po plecach. Oto mamy tu zestaw paradoksów, rzeczy sprzecznych, niemożliwych: w świecie naszych doświadczeń ogień nie może zamarzać, blask ciemnieć, a nieskończoność „wcisnąć się” w granice. A to się właśnie wydarzyło ponad dwa tysiące lat temu w Betlejem! Bóg „wcisnął się” w granice czasu, nie tracąc nic ze Swych Boskich przymiotów. Pięknie i dojmująco opisał to św. Jan Paweł II w homilii wygłoszonej właśnie w Betlejem, 22 marca 2000 r. podczas jubileuszowej pielgrzymki do Ziemi Świętej:
„Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2,10-11).
Radość wypowiedziana przez anioła nie jest sprawą przeszłości. Jest to radość dnia dzisiejszego — wiecznego dzisiaj Bożego Zbawienia, które obejmuje cały czas: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. U zarania nowego tysiąclecia jesteśmy wezwani, by widzieć jaśniej, iż czas ma swoje znaczenie, ponieważ tutaj Wieczność wkroczyła w historię i pozostaje z nami na zawsze. Ponieważ w Betlejem jest zawsze Boże Narodzenie, każdego dnia jest Boże Narodzenie w sercach chrześcijan. I każdego dnia jesteśmy wezwani do głoszenia światu betlejemskiego orędzia — „dobrej nowiny wielkiej radości”: Odwieczne Słowo, „Bóg z Boga, Światło ze Światłości” stało się ciałem i zamieszkało wśród nas (por. J 1,14).
Ta homilia była dla mnie inspiracją do napisania vilanelli „Wieczność wkroczyła w historię”, którą zakończymy ten cykl wierszy na Boże Narodzenie:
Najprawdziwszy Bóg z Boga, Światło ze Światłości!
Odwieczne Słowo, które na Ziemię zstąpiło!
Odtąd Historia świata jest córką Wieczności.
Oto was powołałem do Swojej świętości,
lecz wielu na tej drodze całkiem się zgubiło –
mówi do nas Bóg z Boga, Światło ze Światłości.
Skąpani w świętym blasku Odwiecznej Mądrości
przezwyciężymy teraz zło, co nas trwożyło.
Przecież Historia świata jest córką Wieczności.
Wędrujmy wszyscy razem przez życie w ufności!
Wszechświat jest naszym domem, nie bezkształtną bryłą,
bo włada nim Bóg z Boga, Światło ze Światłości.
Niechaj wam Boży pokój w sercach dziś zagości,
wszak dziejom tego świata patronuje Miłość,
skoro nasza Historia jest córką Wieczności.
Dobrą nowinę bliźnim głośmy więc w radości
o tym, co się przed laty w Betlejem zdarzyło:
najprawdziwszy Bóg z Boga, Światło ze Światłości
uznał Historię świata za córkę Wieczności.
Po tych refleksjach zwieńczonych wierszem zabrzmiała – jakżeby inaczej – kolęda „Bóg się rodzi”.