LIST OD NASZEGO MISJONARZA Z PERU

Pozdrawiam bardzo serdecznie parafian, członków Kół Misyjnych i tych wszystkich, którym zależy na misjach w świecie i oczekują nowych wiadomości z kontynentu Amerykańskiego.

Obecnie w Peru, a w szczególności w moim rejonie Selva Baja (czyt. dżungla niska) zaczyna się pora deszczowa, codziennie pada deszcz i tak ma być aż do marca. Jak mówię, zaczyna się pora deszczowa, więc zdarza się, że przestaje padać na kilka godzin. Martwi mnie, bo nie zaczęliśmy jeszcze remontu dachu, a już teraz leje się nam na głowę. Chciałbym przed tymi obfitymi deszczami do stycznia wymienić blachę na kościele i w ten sposób zapobiec zalewaniu świątyni, później malowanie i remont dachu na budynkach parafialnych (od 30-40 lat nie były remontowane). Oczywiście jak można sobie wyobrazić w Polsce co to znaczy remont dachu, mamy mnóstwo problemów z oczekiwaniem za ekipę remontową, dotacje z urzędu Miasta i innych instytucji, apelujemy do parafian i przedsiębiorstw o pomoc. Mam nadzieję, że z pomocą boską uda mi się to zrobić.

Jak piszę, problemów nam nie brakuje. Oprócz problemów z dachem, mam tez problemy z transportem, zaczął się psuć samochód parafialny. Jest to Jeep Cheeroke, ale interesująca jest tylko nazwa, bo auto ma 27 lat i raz w tygodniu wymaga naprawy, a co za tym idzie-wydatki dodatkowe. Tak więc, myślę nad tym skąd zdobyć dla parafii inne auto, ale musimy poczekać i jeździć autobusami i taksówkami. O kupnie nowego muszę na razie zapomnieć skoro chcę remontować dach.

Oprócz tych i innych zmartwień duszpasterskich, są oczywiście radości w pracy misyjnej. 6 i 9 grudnia obchodziliśmy w całym Peru święto narodowe, ustanowienia Policji i Służb Wojskowych. Jak piszę, cieszy mnie to, bo przez te dwa dni odprawiałem mszę św. dla Policji i Wojska a później przed kościołem, w centrum miasta odbywały się uroczystości państwowe z udziałem około 2.000 policjantów. Dla mnie jako kapłana i obcokrajowca szczególnym wyróżnieniem było zaproszenie na trybunę, uczestnictwo w defiladzie Policji i Wojska.

Kolejny czas jak trzeba wspomnieć to Święta Bożego Narodzenia, jest on zupełnie odmienny od naszej Polskiej tradycji. Zacznę może od samego początku. Podczas Adwentu bardzo trudno zachęcić wiernych do uczestnictwa w dodatkowych mszach świętych. W tradycji naszego wikariatu brak rorat, spowiedzi przygotowującej do Bożego Narodzenia. Jedyne to, co można było zauważyć jako coś wyróżniającego ten okres od innych, to kolorowe światełka przy domach i postacie Papanoel – znanego nam Mikołaja w sklepach. Brak też jest naszej tradycyjnej choinki, chociaż w niektórych miejscach można spotkać sztuczne drzewka bożonarodzeniowe.

Dzień 24 grudnia – Wigilia Bożego Narodzenia rozpoczęła się od wyjazdu na pierwszy punkt misyjny o godz. 9.00 (przy umiarkowanej temperaturze 30 stopni C.) Kaplica Misyjna bardzo wymowna bo znajdująca się w wiosce, która nazywa się Belen czyli Betlejem. Na mszę udałem się razem z Ks. Proboszczem (który wrócił do parafii na czas świąt), siostrą zakonną katechetkę i chórkiem śpiewającym kolędy. Jeszcze przed mszą św. mieszkańcy Belen przywitali nas procesją z kapliczką przedstawiającą stajenkę i miejsce narodzin Pana Jezusa wraz z tradycyjnymi piersiami i tańcami przeznaczonymi specjalnie na te uroczystości. Podczas mszy św. udzieliliśmy chrztu kilkunastu osobom, wcześniej przez nas przygotowanym. Po zakończonych uroczystościach zostaliśmy zaproszeni na poczęstunek (można powiedzieć że na kolację wigilijną). Był to mój pierwszy posiłek jedzony w domu u miejscowych. No i trzeba podkreślić, że słowo dom jest na wyrost, ponieważ to miejsce bardzie przypominało stajnię wraz z klepiskiem dla zwierząt. Ale tak właśnie na wioskach żyją wraz ze zwierzętami. Po zjedzeniu nam serwowanej „Paczamanki” (mięsa, kukurydzy, ziemniaków pieczonych w dole wykopanym w ziemi i przykrytym liśćmi bananowymi) po kilku godzinach wróciliśmy do parafii.
Droga powrotna nie odbyła się bez przygód, bo zjeżdżając z góry, nasz 30-letni samochód zaczął się palić. Po ugaszeniu palącej się instalacji elektrycznej udało nam się dotrzeć do domu, ale na dwie następne misje w tym dniu już nie mogliśmy jechać. Wyręczył nas wraz ze sprawnym samochodem p. Enrike. Dla nas pozostały przygotowania do Wigilii w parafii.

Wigilia i Pasterka mają odwróconą kolejność w stosunku do Polskiej tradycji. W zależności od parafii, msza św. Wigilijna jest sprawowana od 19.00 do 22.00. W naszym kościele msza św. Wigilijna w nocy, była sprawowana o 20.30, podczas której uroczyście wniesiono dzieciątko Jezus, które towarzyszy nam przez cały okres Bożego Narodzenia. Po „Pasterce” wszyscy uczestnicy Mszy św. adorują dzieciątko Jezus i przynoszą do błogosławieństwa swoje figurki dzieciątka Jezus do domowych stajenek.

Jak już pisałem w Peru niema choinek tak pięknych jak w Polsce, ale za to stroi się domy lub drzewa przed domami w kolorowe papiery i światełka a w każdym domu zamiast choinki jest „żłobek”. W moim kościele wprowadziliśmy trochę europejskiej tradycji, bo nie zabrakło u nas choinek ani też dużego żłobka wraz ze wszystkimi figurami bożonarodzeniowymi.

Po zakończonej Pasterce wszyscy udają się do swoich domów, aby zjeść tradycyjnego pieczonego indyka, a o północy wraz z wystrzałami rakiet i petard przywitać Jezusa, który właśnie się narodził. Powitanie o północy Bożego Narodzenia jest bardziej hucznie obchodzone niż Sylwester. Niestety po tych wszystkich wspaniałych tradycjach przyszedł czas, kiedy Peruwiańczycy świętując tą wyjątkową noc zaczynają pić do rana. Tak więc, w nasz Pierwszy Dzień Świąt – 25. XII w kościele, na mszy rannej było tylko kilka osób. Drugi Dzień Świąt jest normalnym dniem pracy. W tym dniu dla kapłanów z naszego Wikariatu – diecezji, rozpoczęły się rekolekcje kapłańskie. Wszyscy kapłani z diecezji -35, wraz z biskupem rozpatrywali na nowo tajemnicę Trójcy Świętej. Miejscem rekolekcji był ośrodek franciszkański w stolicy naszej diecezji, wikariatu – San Ramon.

W Polsce, czas po świętach Bożego Narodzenia dla kapłanów jest bardzo pracowity, dla nas w Peru, zaczyna zwalniać. Z dniem 28 grudnia dzieci zakończyły rok szkolny i zaczyna się czas wakacji. Do marca, będzie więc miej osób w kościele a nasze misyjne wyjazdy też zostaną ograniczone przez zaczynającą się w Selvie porę deszczową.

Jeszcze raz pozdrawiam bardzo serdecznie, zapewniam o pamięci modlitewnej i po raz kolejny dziękuję tym wszystkim którzy wspierają mnie modlitwa jak również ofiarami pieniężnymi.

Szczęść Boże.
Ks. Krystian Bółkowski

Swój dar na misje w Peru można przekazać na konto:
*Ks. Krystian Bółkowski, 87-100 Toruń, ul, Sarnia 9*
PLN: BZ WBK 88 1090 1506 0000 0001 1155 3250; USD: BZ WBK 04 1090 1506 0000 0001 1872 2383;
EUR: 38 1090 1506 0000 0001 1009 8859, GBP: 75 1090 1506 0000 0001 1642 3854